5-08-2015 FC Basel-Lech Poznań

Poprawiono: piątek, 30, październik 2015 Drukuj E-mail

FC Basel - Lech Poznań 1:0

05.08.2015

Lech ponownie przegrał z FC Basel, tym razem 0:1 i odpadł z eliminacji Ligi Mistrzów. Kolejorz zagrał niezłe spotkanie, a jedynego gola stracił w doliczonym czasie gry. Mistrzowi Polski pozostaje walka o fazę grupową Ligi Europy.

Z nikłymi szansami na awans przystępował do meczu rewanżowego z FC Basel zespół Lecha. Poznaniacy po porażce dwiema bramkami u siebie jechali do Szwajcarii z nadzieją i chęcią udowodnienia, że nie są zespołem gorszym od Helwetów.

Maciej Skorża dokonał kilku zmian w wyjściowym składzie. Na szpicy rozpoczął mecz Kasper Hamalainen, robiąc miejsce z tyłu dla Darko Jeviticia. Wychowanek FC Basel wrócił tym samym na St. Jacob Park i mógł udowodnić swoją niemałą wartość. W bloku obronnym z kolei zarakło Tamasa Kadara. Po serii łatwo traconych bramek trenerzy postawili obok Marcina Kamińskiego na doświadczonego Dariusza Dudkę.

Lechici od pierwszych sekund pokazali, że ich zapowiedzi nie były bezpodstawne. Już w 2. minucie Karol Linetty wypuścił Szymona Pawłowskiego. Ten wbiegł w pole karne z lewej strony, ale zagranie do zamykającego akcję Dariusza Formelli przeciął bramkarz Tomas Vaclik. Cztery minuty później ponownie dał o sobie znać Pawłowski, ograł Langa niczym juniora i podał do Formelli. Piłka tym razem do drugiego skrzydłowego dotarła, ale została pod jego nogą. Akcję wykańczał jeszcze zza szesnastki Jevtić posyłając futbolówkę obok słupka.

Pierwszy kwadrans zdecydowanie należał do Kolejorza. Gospodarze tylko chwilami wychodzili z własnej połowy. To Lech był zespołem lepszym, choć w zagraniach do przodu brakowało dokładności i odrobiny szczęścia. Miejscowi zagrozili Buriciowi dopiero w 18. minucie, kiedy to po stracie Hamalainena, Safari centrował na głowę Davide Calli. Bośniak interweniował jednak ze spokojem. Tak jak w pierwszym spotkaniu, dużo większe zagrożenie podopieczni Ursa Fischera stwarzali po stałych fragmentach gry. W polu karnym Lecha zakotłowało się w 20. minucie właśnie po rzucie rożnym. Ostatecznie jednak obrońcy wybili piłkę, a strzał zza szesnastki był niecelny. Nie musiał Burić interweniować również i w kolejnej akcji. Najpierw źle główkował Janko, choć niespodziewanie futbolówka spadła pod nogi Langa, który szansy nie wykorzystał i skiksował.

Po początkowym naporze Lecha, gra się wyrównała, a tempo nieco spadło. Wciąż dużo lepsze wrażenie sprawiali mistrzowie Polski, aczkolwiek nie przekładało się to na sytuacje bramkowe. Okazję wypracowali natomiast pięć minut przed przerwą gospodarze. Po zgraniu Calli, Delgado skiskował, co znakomicie puentowało grę Szwajcarów – pasywną, niedokładną i skupioną niemal wyłącznie na defensywie. Przez 45 minut Kolejorz jednak tego nie wykorzystał.

W drugiej połowie wciąż oglądaliśmy dość spokojne spotkanie. Na niecelny strzał Kuzmanovicia Lech odpowiedział ciekawie rozegranym rzutem wolnym, ale zagrania Hamalainena nie wykorzystał żaden z kolegów. W 58. minucie w końcu zrobiło się gorąco pod bramką miejscowych. Kamiński świetnie wypuścił Douglasa, ten mocno zagrał w kierunku bramki, a Vaclik tylko odbił piłkę. Do strzału doszedł Jevtić, uderzył potężnie, lecz wprost w głowę jednego z rywali.

Poznaniacy próbowali różnych sposobów na objęcie prowadzenia. To uderzali z dystansu, to wchodzili w pole karne i próbowali dograć przed bramkę, to dłuższymi dośrodkowaniami szukali Hamalainena. Fin w końcu doczekał się swojej szansy. Dostał świetną piłkę, lecz uderzył nad poprzeczką. Napastnik był wprawdzie na spalonym, ale mimo to powinien do bramki trafić.

Trenerzy zaczęli dokonywać zmian szukając zmian wyniku. Lovrencsics z jednej, a Embolo z drugiej strony wprowadzili nieco ożywienia. Czarnoskóry Szwajcar pokazał się z dobrej strony, gdy w 73. minucie wywalczył rzut rożny na wprost bramki. Sytuacji nie wykorzystał Kuzmanović trafiając w stojącego w murze Trałkę. Lovrencsics natomiast świetnie zachował się w 79. minucie. Węgier wyszedł sam na sam i uderzył w kierunku dalszego słupka, ale Vaclik zbił piłkę na rzut rożny. Kilkadziesiąt sekund później Douglas świetnie zacentrował w pole karne. Łukasz Trałka wywalczył sobie pozycję, był niepilnowany, jednak zamiast do bramki, posłał piłkę obok niej.

Kolejorz ambitnie walczył do końca i miał następną szansę na zdobycie gola w Szwajcarii. Znów blisko szczęścia był Trałka. Kapitan uderzył z woleja z 26 metrów, a futbolówka ponownie minęła słupek w nieznacznej odległości. Lechitom brakowało precyzji w wykończeniu akcji, najlepsze sytuacje kończyli pudłami, a bez skuteczności trudno było myśleć o awansie. Niestety Lechowi nie udało się nawet zremisować, bo w doliczonym czasie niepilnowany Bjarnason ze spokojem zamknął akcję i dał FC Basel zwycięstwo. Trudno jednak mówić, by Szwajcarzy dziś byli zespołem lepszym od Lecha. To oni jednak zagrają o Ligę Mistrzów, a Polska na swojego reprezentanta w klubowej elicie będzie musiała poczekać przynajmniej jeszcze rok. Lechowi pozostaje walka o fazę grupową Ligi Europy, z kim Niebiesko-Biali się o to zmierzą, okaże się podczas piątkowego losowania.

FC Basel – Lech Poznań 1:0

Bramka: Bjarnason (90+1')

Żółte kartki: Suchy, Lang, Calla – Linetty, Kamiński, Douglas

Basel: Vaclik – Safari (89. Traore), Suchy, Hoegh, Lang – Elneny, Kuzmanović – Calla, Delgado (76. Zuffi), Bjarnason – Janko (70. Embolo)

Lech: Burić – Ceesay, Dudka, Kamiński, Douglas – Linetty, Trałka – Formella (68. Lovrencsics), Jevtić (73. Thomalla), Pawłowski – Hamalainen (83. Robak)

źródło:
www.lechpoznan.pl

Odsłony: 389

Statystyki

Użytkowników:
1
Artykułów:
1523
Odsłon artykułów:
1187181