24-05-2015 Lechia Gdańsk-Lech Poznań

Utworzono: wtorek, 01, wrzesień 2015 Poprawiono: wtorek, 01, wrzesień 2015 Karol Burchardt Drukuj E-mail

Lechia Gdańsk - Lech Poznań 1:2

24.05.2015

Kolejorz przełamał dobrą passę Lechii Gdańsk i ograł niepokonany u siebie w tym roku zespół 2:1. Bramki dla Lecha zdobyli Kasper Hamalainen i Szymon Pawłowski. Poznaniacy na trzy kolejki przed końcem wciąż są liderem T-Mobile Ekstraklasy.

Lech Poznań jechał do Gdańska, by utrzymać pozycję lidera T-Mobile Ekstraklasy i poczynić kolejny krok w stronę mistrzostwa Polski. By tego dokonać, Kolejorz musiał wygrać w Gdańsku, ponieważ w sobotę Legia zgarnęła trzy punkty w Szczecinie. Smak wygranej nad morzem niebiesko-biali dobrze znają, bo triumfowali na PGE Arenie na początku sezonu. Od czasu jednak, gdy Lechię prowadzi Jerzy Brzęczek, biało-zieloni nie przegrali u siebie.

Od początku spotkania przewagę uzyskali gospodarze, którzy z impetem natarli na Lecha, choć sytuacje stworzyli sobie dopiero w drugim kwadransie. W 17. minucie z rzutu wolnego z 19 metrów uderzał Sebastian Mila, ale pewnie w bramce interweniował Jasmin Burić. Kolejorz próbował budować szybkie ataki po przejęciu piłki, jednak w początkowej fazie meczu akcjom tym brakowało dokładności. Gospodarze natomiast nie ustawali i w 24. minucie ponownie zagrozili bramce Buricia. Z dystansu uderzył Bruno Nazario, lecz Bośniak ze spokojem odbił futbolówkę na bok.

Poznaniacy długo nie stwarzali sobie szansy bramkowej, ale gdy to w końcu uczynili, otworzyli wynik spotkania. W 30. minucie Zaur Sadajew „zatańczył” między obrońcami w polu karnym i wycofał piłkę na szesnasty metr. Nabiegający Łukasz Trałka chciał uderzać, ale wyszło z tego podanie do Kaspra Hamalainena. Fin świetnie wyskoczył zza obrońcy i z bliska wpakował futbolówkę do siatki.

Podopieczni Macieja Skorży już cztery minuty później mogli podwyższyć prowadzenie. Sadajew otrzymał znakomitą prostopadłą piłkę i wyszedł sam na sam. Przed oddaniem strzału, wślizgiem zablokował go jednak Gerson i lechici wywalczyli jedynie rzut rożny. Niebiesko-biali nie protestowali, choć wydawało się, że obrońca trafił w nogi Sadajewa i lechitom należał się w tej sytuacji rzut karny, a defensorowi czerwona kartka.

Gospodarze starali się jeszcze przed przerwą odrobić straty i szanse takie mieli po stałych fragmentach gry będących dziś ich najgroźniejszą bronią. W pierwszej części jednak defensywa z Poznania była bezbłędna wygrywając pojedynki w powietrzu i blokując dwukrotnie próby Stojana Vranjesa po rzucie wolnym. Po pierwszej połowie na tablicy wyników widniał więc wynik 0:1.

Niespełna minutę po wznowieniu gry lechici po raz drugi pokonali Łukasza Budziłka. Tym razem jednak arbiter liniowy dopatrzył się spalonego, gdy po rzucie rożnym i zgraniu piłki, z metra wbił ją do bramki Marcin Kamiński. Lechia mogła odpowiedzieć szybko, też po rzucie rożnym, ale Vranjes nie trafił między słupki i poprzeczkę. Kilka minut później Bośniak się poprawił, uderzył z 20 metrów celnie, lecz swojego rodaka w bramce Kolejorza nie zaskoczył. Nie udało mu się to również w 54. minucie. Bruno Nazario wyprzedził wtedy Kędziorę, zagrał wzdłuż bramki, jednak pomocnikowi Lechii zabrakło kilkunastu centymetrów, aby sięgnąć piłkę i zmienić wynik meczu.

Lechiści przez kilkanaście minut raz za razem niepokoili Buricia, ale golkiper był dziś bardzo czujny. Skutecznie interweniował przy zagraniach przed bramkę, a świetnie wspomagał go dowodzący linią obrony Paulus Arajuuri. W 63. minucie Burić po raz kolejny świetnie odbił piłkę po mocnym strzale Makuszewskiego. Do tej sytuacji jednak w ogóle nie powinno dojść, gdyby chwilę wcześniej wymarzoną wręcz sytuację wykorzystał Dawid Kownacki. Młody napastnik dostał perfekcyjne podanie od Jevticia, minął Budziłka, ale prowadził akcję zbyt wolno i przed strzałem dał się zablokować Wojtkowiakowi.

Na PGE Arenie dalej toczyła się wymiana ciosów, w której dalej główną rolę odgrywał Jasmin Burić. W 67. minucie golkiper znakomicie przerzucił piłkę nad poprzeczką po sytuacyjnym uderzeniu Friesenbichlera, chwilę później wybronił strzał głową Gersona. Lech odpowiedział tylko niecelną próbą Pawłowskiego. To gospodarze mieli przewagę, przenieśli grę pod bramkę Lecha, a zespół Macieja Skorży nie potrafił wykorzystać okazji do kontrataku.

Gdy wydawało się, że prędzej padnie gol wyrównujący niż drugi dla Lecha, poznaniacy wykorzystali błąd gospodarzy. Marcin Kamiński naciskany oddał piłkę do Jasmina Buricia, ten wykopnął ją daleko na połowę Lechii, gdzie po niefortunnym zagraniu Rafała Janickiego dopadł do niej Szymon Pawłowski. Skrzydłowy przyjął i pewnie uderzył obok Łukasza Budziłka. Wydawało się, że mecz jest więc rozstrzygnięty.

Jasmin Burić niewątpliwie był dziś kluczowym graczem Kolejorza. Bronił świetnie, ale mecz zakończył niestety przed czasem. W 80. minucie przy wybiciu piłki golkiper doznał kontuzji i zastąpić go musiał Maciej Gostomski. Rezerwowy od razu został sprawdzony przez Lechię i interweniował z dużym szczęściem. Vranjes wyszedł sam na sam wyprzedzając Douglasa, Gostomski piłkę odbił, ta jeszcze spadła na nogi drugiego z graczy z Gdańska, by Gostomski ostatecznie ją złapał.

Szymon Marciniak doliczył do regulaminowgo czasu gry sześć minut i na początku tego okresu przyznał gospodarzom rzut karny. Dariusz Formella zatrzymał ręką piłkę w polu karnym za co  zobaczył czerwoną kartkę. Karnego wykorzystał Stojan Vranjes. Lechia uwierzyła, że może jeszcze osiągnąć korzystny wynik. Lechici zdekoncentrowali się i tuż po wznowieniu gry stracili piłkę. Gospodarze wywalczyli rzut rożny, po którym trybuny już radowały się z gola, ale fenomenalnie interweniował Maciej Gostomski parując futbolówkę na słupek. Lechia atakowała, ale w ostatnich sekundach Lech umiejętnie przetrzymał piłkę na połowie rywala i utrzymał korzystny wynik. Na trzy kolejki przed końcem Kolejorz wciąż jest zatem liderem i trzy wygrane na pewno dadzą drużynie upragnione mistrzostwo Polski.

Lechia Gdańsk – Lech Poznań 1:2 (0:1)

Bramki: Vranjes (90+2' - karny) - Hamalainen (30’), Pawłowski (74’)

Żółte kartki: Friesenbichler, Vranjes, Mila - Sadajew, Douglas
Czerwona kartka: Formella (90. minuta, za zagranie piłki ręką)

Lechia: Budziłek – Wojtkowiak, Gerson, Janicki, Rudinilson (Grzelczak) – Borysiuk, Vranjes – Bruno Nazario (84. Wiśniewski), Mila, Makuszewski – Friesenbichler (71. Colak).

Lech: Burić (82. Gostomski) – Kędziora, Arajuuri, Kamiński, Douglas – Trałka, Linetty – Kownacki (77. Formella), Hamalainen, Pawłowski – Sadajew (61. Jevtić).

źródło:
www.lechpoznan.pl

Odsłony: 448

Statystyki

Użytkowników:
1
Artykułów:
1470
Odsłon artykułów:
1189966